„Możliwe, że będziesz musiała stoczyć więcej niż jedną bitwę, by odnieść zwycięstwo” – Margaret Thatcher. Miałam 17 lat, kiedy zaczęłam pracę w gazecie. Szłam na wywiad z cyfrówką w ręce. Przystojny starszy pan, dyrektor wydziału jednego z poznańskich urzędów, otworzył mi drzwi do gabinetu. – Dzień dobry, nazywam się Joanna Małecka, przyszłam z ramienia redakcji na wywiad – powiedziałam z uśmiechem na twarzy. To był mój pierwszy materiał dziennikarski. Ręce mi się trzęsły, serce szybko biło. Rozpięłam kurtkę. – Pani wybaczy, ale liczyłem, że redakcja przyśle jakiegoś mężczyznę. Pani w ogóle wie, o czym mamy rozmawiać?
Takich sytuacji miałam w życiu setki. Albo takich: – Pani taka młoda, ma Pani w ogóle jakieś doświadczenie? – A Pani wie w ogóle, co to jest spalony? – Pani wybaczy, ale może zacznę, bo pewnie Pani nie wie…
Stawałam najwyżej jak się dało na wysokości zadania. Zadawałam pytania, na które w odpowiedzi słyszałam: – Dobre pytanie.
Słuchałam, wyciągałam wnioski, rozumiałam, wspierałam. Zawsze byłam bardziej niż mogłam. Rozmowa kończyła się zazwyczaj stwierdzeniem: – Pani Joanno, świetny wywiad, dziękuję.
Na swojej drodze zawodowej i prywatnej poznałam tysiące kobiet. Jedne silne, zorientowane na cel, pewne swoich umiejętności, i połamane, podeptane przez życie, o upadającym systemie własnej wartości. Matki, koleżanki, przyjaciółki, babcie, szefowe. Kasjerki, lekarki, redaktorki, prawniczki, nauczycielki. Wszystkie piękne wewnątrz i na zewnątrz. Kobiety, które przez całe życie musiały być bardziej, żeby udowodnić swoje umiejętności i to, że są… warte. Udowodnić rzecz jasna mężczyznom. Znam wiele kobiet, które pracując w strukturach wielkich korporacji, mając niezwykłe umiejętności i ogromne doświadczenie, wciąż są słabiej wyceniane, a ich pensja ledwo sięga najniższej wartości w tabelce. Widziałam w swoim życiu różnych szefów: tych, którzy panicznie boją się mądrych kobiet, traktując je jak zagrożenie, i tych, którzy wiedzą, że stanowią wielką wartość. Od lat obserwuję kobiety w zarządach dużych spółek i małych firm, które doskonale sobie radzą i z wielkim szacunkiem odnoszą się do innych, doceniając ich nie ze względu na płeć, ale stan umysłu. Ale to wynosi się z domu. Niektóre kobiety potrafią być bezwzględne i pozbawione empatii. Jedno jest pewne – kobiety opanowały umiejętności, których poszukuje nowoczesny rynek pracy. Potrafią słuchać, współpracować, są empatyczne. Tworzą nowy styl zarządzania, ale wciąż nie zdają sobie sprawy z tego, jak bardzo są dobre i ile są warte.
My, kobiety, dzisiaj zmieniamy rynek pracy i chociaż idzie to bardzo wolno, to jednak nasz głos jest słyszalny coraz bardziej. I my nie chcemy, drodzy panowie, być zatwardziałymi feministkami uznając jedynie swoje racje. Chcemy być równymi partnerami w życiu i w biznesie, chcemy szacunku, docenienia i współpracy. Tak mało, a jednak tak wiele. Bo dzięki męsko-damskiej kooperacji można więcej, bardziej i wyżej. Tylko zachowanie równowagi między męską i kobiecą energią pozwoli na pełne wykorzystanie potencjału i osiągnięcie sukcesu, niezależnie od tego czy odnosi się on do sfery zawodowej, osobistej, czy duchowej. Mądrzy już to wiedzą.
„Sukces po poznańsku”