Ostatnio w moim życiu dużo się dzieje. W ogóle mam wrażenie, że odkąd skończyłam 40 lat, nie nadążam za dobrem, które zsyła mi świat. Dzięki ludziom, którzy są obok mnie, spełniają się moje marzenia. Dziękuję za to każdego dnia. Dzisiaj potrafię te marzenia określić, nazwać i mówić o nich głośno. To – jak dla mnie – wielka umiejętność i odwaga. Kiedy nagrywałam ostatni podcast dla Fundacji Rozwoju Miasta Poznania, którego gościem była Ana Brodziak, zrozumiałam, że można być szczęśliwym, żyjąc wyłącznie w zgodzie ze sobą, swoimi wartościami i swoim „ja”. A o to „ja” czasami trzeba walczyć całe życie. Serdecznie Cię, Aniu, pozdrawiam.
Arek Szczepański, którego znam od lat, napisał kilka dni temu, że jestem jak ogień, który trudno ugasić. Wielu próbowało. Słowem, zachowaniem, gestem, a nawet milczeniem. Wywalano mnie drzwiami, wracałam oknem. Oczywiście w granicach przyzwoitości. Niektórzy śmieją się ze mnie, bo czasem, w trakcie rozmów, puszczają mi hamulce i zwyczajnie, po ludzku, z oczu płyną łzy. To łzy bezsilności, których trochę w swoim życiu uroniłam. W moim przypadku to bardziej wymowne niż słowa. Na szczęście zdarza się rzadko. Jak mawiał Jacek Walkiewicz – żeby zapalać innych, samemu trzeba płonąć. Ogień, który we mnie się tlił, dzisiaj płonie jasnym płomieniem i nigdy już nie zgaśnie. To, co dajesz innym, wraca, często ze zdwojoną siłą. Wielokrotnie się o tym przekonałam. Idąc za Aną Brodziak – szczęście widać w oczach. Jestem szczęściarą. Mam Was!
Żyjcie zgodnie ze sobą, stawiając granice tam, gdzie trzeba. Nie wstydźcie się swoich słabości, to one Was zbudowały. Nie wstydźcie się płakać, chociaż inni nie będą rozumieć. Jeśli w ten sposób manifestujecie, że się z czymś nie zgadzacie, to Wasz manifest. Macie do niego prawo. Walczcie o siebie i swoje pasje, żeby nigdy nikt ani nic ich nie ugasiło. Pasja jest silniejsza niż ból. Wiem, co mówię.
Życzę Wam pięknej wiosny. W moim sercu już zostawiła ślad. Ściskam!
„Sukces po poznańsku”