Site Overlay

Grudzień/2022

Weszłam na wywiad do showroomu Śliwocki Home. Przy wielkim stole, tuż obok biurka, siedział starszy pan. Pięknie ubrany, w idealnie odprasowanej marynarce przeglądał archiwalne numery „Sukcesu po poznańsku”.

– Janusz Śliwocki – wstał i uśmiechnął się czule. Na nosie miał okulary, na twarzy zmarszczki, mądre i urocze spojrzenie, które widzę do dziś. Może dlatego, że przypominał mojego dziadka. Zawsze pogodny, nigdy nienarzekający, spragniony życia i podróży – nawet jeśli były od pętli do pętli autobusowej.

– Muszę powiedzieć, że ładnie to pani robi, tę gazetę – powiedział, przerzucając strony. – Znalazłem tutaj nawet swoich znajomych.

Wzruszyłam się. Nawet mimikę twarzy miał mojego dziadka. Zrozumiałam, jak bardzo za nim tęsknię.

Wchodziliśmy na piętro, żeby zrobić zdjęcia. Pan Janusz trzymał się poręczy. Kiedy zaczął opowiadać o pracy w Swarzędzkich Fabrykach Mebli, o swojej pasji i życiu, które go nie oszczędzało, słuchałam z wielkim zaciekawieniem. Mówił powoli, przypominając sobie każdą chwilę, skrótami, których nie rozumiałam, ale chciałam, żeby nie przestawał. Czułam się, jakbym siedziała z dziadkiem. Cały czas mam przed oczami jego nonszalancję, kulturę osobistą i ten uśmiech. Wiedziałam, że znowu do mnie wrócił.

Mój dziadek, Edward Hadyniak, dziś mieszka na Starołęce. Nie żyje od wielu lat, ale ja wciąż mam go przed oczami. W idealnie odprasowanych, eleganckich spodniach, koszuli zapiętej pod szyję, marynarce lub swetrze. Nie nosił okularów. Na rękach miał starcze plamy, na twarzy też – one dodawały mu uroku. Kiedy trzymając się poręczy, wszedł do redakcji Radia RMF, w którym kiedyś pracowałam, miałam w oczach łzy. Tak bardzo chciał zobaczyć, jak pracuję, że pokonał wszystkie przeszkody, żeby tam wejść. Pamiętam, jak go wtedy przytuliłam i ucałowałam. Był osobą dla mnie wyjątkową, moim kompanem, chociaż ostatnie lata jego życia nie należały do najłatwiejszych. Chorował na Alzheimera i nie raz budził mnie w nocy, stojąc mi nad głową. Kiedy orientował się, że to ja, odchodził z uśmiechem. Nie zapomnę jego ciepłych oczu, śmiechu, opowieści, tego, jak częstował mnie papierosami bez filtra i machał swoją czapką. Dziś, kiedy zapalam mu świeczkę, myślę o tamtym czasie. I wracają obrazy. Dziękuję Panu Bartoszowi i Pani Basi Śliwockim, że mogłam poznać ich tatę. Panu, Panie Januszu, dziękuję za tych kilka chwil, które były dla mnie szczególne.

Wyjątkowych świąt Państwu życzę! Żeby to był czas dla Was, niczym niezakłócony, niezabrany i Wasz. Żebyście zatrzymali się w otoczeniu bliskich i doceniali chwilę. Mamy ich coraz mniej. Dziękuję wszystkim naszym Przyjaciołom i Partnerom, którzy nam zaufali, powierzając swoje budżety reklamowe, za czas. Nie poznałam wszystkich osobiście, ale każdego mam w sercu. Szanuję i doceniam, że jesteście z nami.

Dziękuję Ludziom, którzy niezmiennie budują „Sukces”, a tym, którzy dołączają do zespołu, życzę wielu sukcesów. Cieszę się, że Was mam, bo to wielki skarb z Wami pracować. W tym szaleńczym życiowym pędzie nigdy nie zapominajcie o sobie i swoich uczuciach, pragnieniach. To Was definiuje i daje szansę bycia wspaniałymi ludźmi. W moim odczuciu już jesteście najlepsi!

„Sukces po poznańsku”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Copyright © 2024 Joanna Małecka. All Rights Reserved. | SimClick przez Catch Themes