Site Overlay

Kwiecień/2022

Był czwartek, koniec marca. Siedziałam na tarasie łapiąc, jak oddech, promienie słońca. Szósty dzień zmagałam się z koronawirusem. Byłam osłabiona, ale nie czułam się źle. Bolała mnie głowa i oczy, ale kiedy wystawiłam twarz w kierunku słońca, czułam ulgę. – Piękna wiosna – pomyślałam i rozejrzałam się wokół. Siedziałam na tarasie w moim niewielkim ogródku. Widziałam, jak powoli do góry pnie się hortensja, jak zielone pąki na drzewach robią się coraz większe. Tęskniłam za tym. Sąsiadka rozwieszała pranie. – Jak się czujesz? – zapytała. – Lepiej, dziękuję – odpowiedziałam. – U Was wszystko w porządku? Tak, dziękuję. Przy takiej pogodzie od razu chce się wszystko. Dbaj o siebie! – rzuciła. Za płotem spacerowały mamy z dziećmi, moja nowa sąsiadka z Ukrainy pomachała mi nieśmiało znad wózka. – Dobrze? – zapytała. – Tak i u was też będzie dobrze, zobaczycie – odpowiedziałam, bo doskonale rozumiała po polsku. Kiedy odchodziła, delikatnie się uśmiechnęła. Zastanawiałam się, jaki będzie kwiecień i maj, czy zdążę wydrukować magazyn, czy w kolejnym tygodniu pojadę do Radia Emaus nagrać mój ulubiony program. Zastanawiałam się nad przyszłością. Ale czy ja mam na to wpływ? Uśmiechnęłam się na myśl o tym, że za mną najlepsze cztery lata w życiu.

Wszystko zaczęło się w marcu 2018 roku. Wchodziłam do centrum targowego pełna obaw. Zniszczona i zmęczona poprzednią pracą, z resztkami wspomnień w kieszeni stanęłam przy recepcji. Przyszła po mnie Agnieszka i zaprowadziła do pokoju 209. Miałam swoje biurko, krzesło, komputer. Po trzymiesięcznej przerwie znów miałam cel. Siedziałam i patrzyłam przez okno. Widziałam hol wschodni Międzynarodowych Targów Poznańskich od środka. Ludzie wchodzili i wychodzili podziwiając wielkie okna od sufitu do samej ziemi. Siedziałam zgarbiona, wyciszona, pełna nadziei. W głowie kłębiły się pytania, na które znałam odpowiedzi – koncepcje, jak będzie wyglądał magazyn, kogo do niego zaprosić, jak rozpocząć. Czekając aż informatycy skończą pracę, zwiedzałam kolejne piętra, nieśmiało zaglądając do biur. Witałam się z ludźmi. Wyszłam na zewnątrz. Stanęłam na Placu Marka podziwiając iglicę. Rzucała cień na centrum prasowe. Z miesiąca na miesiąc pawilony zamieniały się po kolei z domów poglądowych, w wielkie księgarnie, arenę jeździecką, salę koncertową, pomieszczenia pachnące kwiatami, a potem gotującymi się pysznościami. Zaglądałam na każde targi, widziałam, jak sztab ludzi je przygotowuje dbając o każdy detal. Potem obserwowałam ich dumne, chociaż trochę zmęczone twarze, zawsze uśmiechnięte. Do dziś zresztą zaglądam.

Pierwszy numer „Sukcesu po poznańsku” powstawał dwa miesiące. Ukazał się w maju 2018 roku. Do dziś mam go w ramce. Mam wszystkie wydania, w sumie 43 magazyny. Ten jest 44. Moją pasją od zawsze są ludzie, lubię się od nich uczyć, lubię ich słuchać. Mam szczęście, bo trafiam na mądrych bohaterów, którzy nie boją się marzyć. Ja też nie bałam się, kiedy wiele lat temu wymarzyłam sobie, że będę kiedyś redaktorką naczelną znanego, lubianego i szanowanego magazynu miejskiego. Dzisiaj stoję przed Wami silna, mądrzejsza niż cztery lata temu, zbudowana ludźmi i ich historiami. Dzięki nim jestem lepszym człowiekiem. Codziennie piszę swoją historię. Gdybym miała dziś podsumować swoje życie – niczego nie żałuję. Zrobiłabym wszystko jeszcze raz, tak samo, może po prostu pewne decyzje bym przyspieszyła. Jestem dumna z tego, co robię. Dziś, pewna siebie, idę do przodu, żyjąc w zgodzie ze sobą i swoimi wartościami, dziękując, że je mam. Dziękuję Wam za obecność, za słowa, za gesty, za wsparcie. Dziękuję za te cztery lata. To były najlepsze lata w moim życiu, pod każdym względem. Życzę Wam i sobie kolejnych dni, które zapiszemy w kalendarzu tych wyjątkowych! One już się dzieją.

„Sukces po poznańsku”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Copyright © 2024 Joanna Małecka. All Rights Reserved. | SimClick przez Catch Themes