Gdyby nie wakacje chyba nie byłoby kiedy się zdystansować. Do pracy, do życia, do ludzi. Chodząc po górach nie mogłam nie myśleć. Oczywiście myślałam o pracy, o tym czy wszystko jest w porządku, czy moje koleżanki redakcyjne funkcjonują jakoś przygniecione nawałem obowiązków. Zupełnie niepotrzebnie, bo świetnie sobie radziły, za co jestem im ogromnie wdzięczna. Myślałam o tym, czy warto się męczyć, iść do przodu pomimo stresu, czasem trudnych chwil i zmęczenia. I kiedy weszłam na Tarnicę po raz kolejny zrozumiałam, że warto. Warto włożyć w coś trochę wysiłku, że nigdy nie należy rezygnować z marzeń, nie wolno przestać wierzyć w siebie. Stojąc na szczycie patrzyłam w dół. Analizowałam każdy szczegół drogi, którą pokonałam. Podobnie jest w życiu. Trzeba nauczyć się pokonywać przeszkody, rozwiązywać problemy, potrafić mówić czego tak naprawdę chcemy i słuchać. Bardzo istotna jest szybka diagnoza drugiego człowieka. Niestety coraz częściej mamy do czynienia ze sztucznością, która pojawia się przy nas, bo czegoś potrzebuje, bo chwilowo jest jej z nami po drodze. A kiedy okazuje się, że świat wokół nas się zmienia i wchodzimy do innej rzeczywistości, to nagle zamiast tych wszystkich ludzi do drzwi puka samotność. Wiem co mówię, bo tego doświadczyłam. Dlatego dziś kilka razy zastanowię się czy powiedzieć tak, analizuję spojrzenia, nauczyłam się czytać gesty a zdania rozkładam na sylaby. Po co? Żeby niczego nie przegapić. Dziś, w dobie wiecznego pędu szkoda czasu na sztuczne znajomości, udawanych ludzi i rozliczanie minut na niepotrzebne gesty. Życie jest tylko jedno, a jeśli już wydarzy się coś, co długo nie pozwoli o sobie zapomnieć to trzeba zrobić tak jak pisał Paulo Coelho: „Ważne jest, aby pozwolić pewnym rzeczom odejść. Uwolnić się od nich. Odciąć. Zamknąć cykl. Nie z powodu dumy, słabości czy pychy, ale po prostu dlatego, że na coś już nie ma miejsca w twoim życiu. Zamknij drzwi, zmień płytę, posprzątaj dom, strzepnij kurz. Przestań być tym, kim byłeś. Bądź tym, kim jesteś. Musisz zrozumieć, że to nie jest gra znaczonymi kartami. Raz wygrywasz, raz przegrywasz. Nie oczekuj, że inni ci coś zwrócą, docenią twój wysiłek, odkryją twój geniusz, odwzajemnią twoją miłość.
A kiedy mam chwilę zwątpienia moja mama powtarza mi: Rób swoje dziecko, bo ty to potrafisz robić. Tak, robię swoje. A z czasem przychodzi nagroda w postaci kolejnego Czytelnika, który napisze lub zadzwoni, albo przyjdzie do redakcji po egzemplarz „Sukcesu po poznańsku”, bo to jego ulubiona lektura. Docenienie. Często zaniedbywane przez szefów, a może zwyczajnie zapomniane. Tak ważne jest jak ktoś powie kilka miłych słów i pochwali efekty twojej pracy. Nagle jakby więcej się chce i też więcej można. Cieszę się, że u mnie tak jest. To jest bezcenne. Wracając do swojego rytmu w pracy nie zapominajmy o tym, by podziękować innym za to, że są i robią coś dobrego. Nie zapominajmy o szczęściu, które przecież jest drogą.
„Sukces po poznańsku”