Siedziałam w ogrodzie przy Pałacu Jaśminowym. Pachniało różami, lemoniadą i chłodnikiem. Słońce paliło w twarz, ale to zupełnie nie przeszkadzało. Przez chwilę poczułam się, jakbym była gdzieś daleko, w nieznanym dotąd miejscu, chociaż byłam zaledwie kilkanaście kilometrów od Poznania. W tle śpiewały ptaki. To jeszcze nie był czas wakacyjnej beztroski, bo czekałam na moich kolejnych bohaterów. Ludzi, którzy pasją i ciężką pracą zbudowali pałac, kompletnie inny od innych tego typu obiektów. Tu było ciepło i widziałam serce bijące z każdego kąta. Pomyślałam sobie, że po raz kolejny trafiłam na prawdziwych ludzi, którzy nie udają, a udowadniają, że można prowadzić duży biznes i pozostać sobą. I to dało mi wiarę i ogromną siłę, bo wiele razy zastanawiałam się, czy bycie sobą się opłaca. Czy nie trzeba jednak przybrać maski, stawiać spraw ostro i piąć się w górę, nie patrząc na innych. Zrozumiałam, że to może i się opłaca, ale nie warto. Bo przecież trzeba być człowiekiem. I jeśli kiedykolwiek przyjdzie Wam do głowy jakaś wątpliwość, polecam wykład Jacka Walkiewicza, który mówi że „aby zapalać innych, samemu trzeba płonąć”, że tylko „pasja rodzi profesjonalizm, profesjonalizm daje jakość, a jakość to jest luksus w życiu”. Podpisuję się pod tym obiema rękami. A jeśli jeszcze dołożyć do tego jedną maksymę: „dopóki walczysz jesteś zwycięzcą” – to już chyba nie mamy wątpliwości. I chociaż czasem ludzie, których umieściliśmy wysoko na drabinie wartości, wykraczają poza granice lojalności, to nasze serce powinno bić dalej, bo to nie my schodzimy szczebel w dół.
Wakacje to taki czas, kiedy można pomyśleć, wyłączyć telefon i pobyć ze sobą. To moment na ułożenie życia po swojemu, a nie tak, jak chcą inni. To wreszcie krok do przodu, bo przecież najgorzej cofnąć się i powiedzieć, że coś się nie udało. To pasja pcha nas do przodu, a jeśli to, co robimy daje satysfakcję, to znaczy że nasza prawda jest skuteczna. Wakacyjne wydanie „Sukcesu po poznańsku” to kolejna dawka ludzi z pasją. Ludzi, dla których liczą się relacje – dziś tak ważne, a tak trudne do zbudowania. To oni udowadniają, że nie ma czegoś takiego w życiu jak stabilizacja, że życie w strefie komfortu prowadzi donikąd. To ludzie sukcesu, którzy nigdy nie stracili odwagi, by robić to co kochają. Życzę Wam przyjemnego wypoczynku w Poznaniu, poza jego granicami. A po powrocie z wakacji – kolejnych wyzwań, które dadzą Wam satysfakcję. Równie dużą, jak moja z pracy w „Sukcesie po poznańsku”.
„Sukces po poznańsku”