Maj. Na drzewach pojawiły się pierwsze pąki. Z każdego zakątka parku pachniało bzem, tulipany już dorodne, odważnie przyglądały się spacerowiczom. Kasia wolno przechadzała się Parkiem Wilsona, czerpiąc z każdej chwili tyle, ile się da. Za sobą miała wiele lat pracy, szczęśliwe życie prywatne i wciąż za mało na koncie. Była znana w środowisku, miała świetne relacje z ludźmi, bo ich po prostu lubiła. Oni doceniali jej talent, a ona zawsze czymś się odwdzięczała. Dzięki niej powstało wiele prosperujących biznesów, wybiły się dziesiątki talentów, ludzie uwierzyli w siebie, w swoje pasje i możliwości. Niektórzy o niej zapomnieli, ale nie ubolewała nad tym. Uznała, że musieli odejść. Cieszyła się, że mogła im pomóc, chociaż często zostawiała w sobie ich cząstkę. Tak już była skonstruowana.
Przyglądałam się jej z ławki naprzeciwko. Czytała książkę. Słońce padało na jej włosy, ludzie, którzy ją mijali, kłaniali się, mówiąc: „Dzień dobry”. Widziałam, że trudno było jej się skupić. Nie chciałam jej przeszkadzać. Czytała bardzo szybko. Czasem miałam wrażenie, że ledwo przewróciła stronę, a już przewraca drugą. Zmieniała świat po swojemu, tak jak chciała. Otoczona najbliższymi wiedziała, że czasami musi się uśmiechnąć do kogoś, do kogo nie chciała. Świat codziennie ją testował, ale ona się nie poddawała. Szła przed siebie z głową pełną marzeń, pasji, realizując swoje zadania najlepiej, jak tylko potrafiła. Wiedziała, że ceną sukcesu są ludzie, którzy źle jej życzą. Zazdrościłam jej, że potrafi patrzeć na to z góry i wciąż się uśmiecha. Wiele razy zastanawiałam się, jak to robi. Któregoś dnia odważyłam się podejść. – Nie znamy się, ale jestem Pani wielką fanką. Robi Pani wspaniałe rzeczy – powiedziałam. – I wiem, że nie jest Pani łatwo.
– Ludzie zapomną, co mówiłaś, zapomną, co robiłaś, ale nigdy nie zapomną, jak się przy Tobie czuli. Nigdy o tym nie zapominaj – powiedziała, uśmiechnęła się, przeprosiła mnie i poszła. Odwróciła się jeszcze niedaleko Palmiarni i mi pomachała. Rozmawiałyśmy potem wiele razy, czasem godzinami. Biła od niej wielka mądrość życia. Kiedy wydała nową książkę, od razu pobiegłam ją kupić. W środku, na czwartej stronie, niewielkim drukiem napisała: „Joannie, z którą każda rozmowa w parku jest wyjątkowa”.
Usiadłam na swojej parkowej ławce, przeczytałam książkę jednym tchem. Raz jeszcze zerknęłam na dopisek. I nagle stanęła obok. Uściskałyśmy się i powiedziała: – Od Ciebie zależy, jaką pójdziesz drogą. A jeśli ktoś Cię nie szanuje, to odpuść. On nie szanuje samego siebie. A Ty dalej bądź sobą, bo to największa wartość jaką masz.
„Sukces po poznańsku”